Iwona Haberny
Biblioteka: od dostępności do integracji – jak przejść tę drogę i dlaczego warto?
Ponad 12% naszego społeczeństwa, czyli ponad cztery i pół miliona obywateli, to osoby z niepełnosprawnościami. Do tego dochodzą ludzie, którzy z wiekiem gorzej widzą, słyszą i poruszają się albo ulegają wypadkom, co w jednej chwili zmienia całe ich życie. Wszyscy czujemy, że tak wielka grupa nie może być pozbawiona możliwości korzystania z oferty bibliotecznej. Zwłaszcza teraz, gdy nowocześnie wyposażone biblioteki są najbliższą, znajdującą się na wyciagnięcie ręki – w każdej gminie i dzielnicy – instytucją kultury.
Włączaniu w uczestnictwo w kulturze osób z niepełnosprawnościami służą europejskie przepisy prawne dotyczące dostępności oraz rozmaite programy grantowe umożliwiające jej powszechne wprowadzanie. W jednym z nich – „Kultura bez barier” – dane mi było uczestniczyć. Współpracując z Miejską Biblioteką Publiczną w Rabce-Zdroju, realizowałam przedsięwzięcie „Biblioteka otwarta – stworzenie integracyjnej oferty bibliotecznej”. Była to prawdziwa przygoda, rodzaj kształcącej wyprawy, z której wraca się z zupełnie nową wiedzą i spojrzeniem na świat. Bardzo wszystkim taką podróż polecam.
Rabka to niewielka miejscowość, licząca 17 000 stałych mieszkańców. Jednak jako uzdrowisko i wypoczynkowe zaplecze Krakowa nieustannie gości przynajmniej drugie tyle osób przyjezdnych. Są to najczęściej rodziny z dziećmi, ponieważ uzdrowisko specjalizuje się w leczeniu małych pacjentów. Sporo jest także osób starszych, ze schorzeniami kardiologicznymi. Poza obsługą stałych mieszkańców Biblioteka służy więc licznym gościom, często osobom z rozmaitymi dysfunkcjami. W tych warunkach możliwość stworzenia oferty integracyjnej okazała się bardzo atrakcyjna.
Najważniejsze było pytanie: jak optymalnie zrealizować pomysł? Nie ma wzorców, które mówią, jak ma wyglądać biblioteka dostępna, z nowoczesną ofertą integracyjną. Takie modele trzeba dopiero wypracować, ucząc się na doświadczeniu innych oraz polegając na własnej intuicji i kreatywności. Trzeba podejmować próby i liczyć się z błędami wynikającymi z niewiedzy i ograniczeń. Przy najlepszych intencjach, myśląc o ludziach, którzy „mają inaczej niż my”, posługujemy się swoimi wyobrażeniami i powszechnie panującymi stereotypami. „Dostępność” bywa zatem rozumiana powierzchownie − jako usunięcie barier architektonicznych, zakup pętli indukcyjnej i komputera z podświetlaną klawiaturą, stworzenie nowej strony internetowej z kontrastami i możliwą do powiększenia czcionką… W odniesieniu do bibliotecznych zbiorów, łatwo uznać, że osoby słabowidzące zadowolimy audiobookami, z niesłyszącymi zaś w ogóle nie ma problemu, bo przecież potrafią czytać… Uczciwe podejście do sprawy integracji zmusza do wysiłku, poszukiwań, a niejednokrotnie do zrewidowania własnych przekonań. Potrzeba wielu godzin rozmów i uważnego słuchania, żeby ustalić, jakie problemy naprawdę mają osoby, z którymi chcemy pracować, oraz czego rzeczywiście potrzebują. Trzeba pokory, żeby przyznać, że wiele pomysłów, z których byliśmy tacy dumni, jest nietrafionych. I wówczas okaże się, że dla osób z niepełnosprawnościami wcale nie jest atrakcyjny nowoczesny sprzęt elektroniczny, który nas tak fascynuje, natomiast tym, czego potrzebują, jest możliwość spotkania, rozwijania swojego potencjału i zainteresowań, dzielenia się talentami i poczucia, że są równo traktowani, a ich wkład w życie społeczności jest potrzebny i doceniany.
Przejdźmy do kolejnych etapów naszej całorocznej pracy i odkrywania, czym jest integracja w bibliotece.
Dostępność budynku
Żeby można było zaprosić gości, obiekt przede wszystkim musi być dla nich dostępny. Windy, podjazdy, szerokie przejścia, dostosowane toalety, oznakowane pomieszczenia to sprawy kosztowne, ale oczywiste i niepodlegające dyskusji. Biblioteka w Rabce mieści się w świeżo odrestaurowanym budynku, w którym wszelkie bariery architektoniczne zostały usunięte. Trzeba było jedynie oznakować pomieszczenia tabliczkami z opisem w alfabecie Braille’a. Chcieliśmy to zrobić jak najlepiej, dlatego zaprosiliśmy do współpracy specjalistów. Pani Lucyna Zalewska, nauczycielka orientacji przestrzennej, pomogła nam rozmieścić tabliczki optymalnie w sensie użyteczności i ceny. Za radą wybitnego tyflografa Marka Jakubowskiego zdecydowaliśmy się na zamontowanie w budynku znaczników Totupoint, które za pomocą używanej przez większość niewidomych aplikacji na smartfona pozwalają znaleźć wejście do Biblioteki i odsłuchać informacje na temat rozkładu pomieszczeń. Dzięki udziałowi w systemie Totupoint Biblioteka znalazła się na ogólnopolskiej liście instytucji przystosowanych dla niewidomych.
Zakup sprzętu
Większość instytucji realizujących projekty związane z dostępnością inwestuje w sprzęt. Zanim poszliśmy ich śladem, postanowiliśmy wyruszyć w podróż i zobaczyć, jakie rozwiązania zastosowali u siebie inni i jak one się sprawdzają. Największe wrażenie wywarł na nas pokój wyposażony w najnowocześniejsze urządzenia dla niewidomych w jednej z zagranicznych bibliotek. Były tam specjalne klawiatury, ekrany, skanery, elektroniczne lupy. Wszystko to wyglądało znakomicie. Poza jednym − w pomieszczeniu nie było żadnego czytelnika, a pani obsługująca miała problem z przypomnieniem sobie, jak te urządzenia uruchomić. Innymi słowy, sprzęt był, ale nikt z niego nie korzystał. I tu znów z wyjaśnieniem pospieszył nieoceniony Marek Jakubowski. Wytłumaczył, że dzięki dotacjom z instytucji typu PFRON osoby niewidome są w stanie kupić sobie urządzenia elektroniczne bardzo dobrej jakości i dostosowane do ich indywidualnych wymagań. Nie mają więc potrzeby korzystać z bibliotecznych, skoro nie gorsze mają w domu. Poza tym w środowisku osób z niepełnosprawnościami królem wszystkich urządzeń jest poręczny smartfon, który otwiera dostęp do wszystkich potrzebnych treści, w tym także do książek. Niewidomym pozwala odsłuchać potrzebne treści, Głuchym – nawiązać połączenie wideo z tłumaczem języka migowego albo pomiędzy sobą.
Starsi i mniej sprawni cyfrowo niewidomi korzystają z łatwych w obsłudze, wyposażonych w podstawowe klawisze czytaków, na które bibliotekarze wgrywają im pliki z książkami. Dość uciążliwym, wynikającym z ochrony praw autorskich warunkiem dostępu czytelnika do plików jest orzeczenie o niepełnosprawności. Rozmawialiśmy z bibliotekami, które kupiły czytaki i wypożyczają je czytelnikom. Wrażenia są różne: w Obornikach Wielkopolskich w ciągłym ruchu funkcjonowało 16 czytaków, w innych miejscowościach zainteresowanie nimi było znacznie mniejsze. Rabka zakupiła 4 takie urządzenia i ta liczba okazała się optymalna. Przy czym można się spodziewać, że młodsi czytelnicy będą raczej korzystać z plików ściąganych na smartfony i ten kierunek ma większą przyszłość.
Obowiązkowym elementem wyposażenia instytucji publicznych są pętle indukcyjne. W przypadku kin, teatrów i domów kultury są to duże, skomplikowane zestawy. Biblioteka w Rabce zakupiła jedną przenośną pętlę. Jak dotąd skorzystano z niej zaledwie kilka razy. Ale może lepsza przyszłość jeszcze przed nią?
W przypadku projektu „Biblioteka otwarta” największą radość sprawił zakup sprzętu, z którego mogą wspólnie korzystać osoby z niepełnosprawnościami i osoby bez dysfunkcji. Hitem okazała się podłoga interaktywna, gdzie bawią się i ćwiczą również dzieci z niepełnosprawnością intelektualną, okulary do wirtualnej rzeczywistości, w których dzieci głuche mogą grać w gry online, czy tradycyjne instrumenty perkusyjne, na których świetnie grają dzieci niewidome. Taki sprzęt znakomicie służy integracji w grupach mieszanych, daje wszystkim radość wspólnej zabawy i pokazuje, że tak naprawdę wcale się nie różnimy.
Powiększanie zbiorów
Biblioteka, która chce się otworzyć na osoby z niepełnosprawnościami, staje przed pytaniem, w jaki sposób rozbudować swoje zbiory, żeby były dostosowane do potrzeb nowych odbiorców. I tu stajemy przed dylematami natury nie tylko merytorycznej i praktycznej, ale i prawnej. Może przyjść do głowy pomysł: kupmy książki w alfabecie Braille’a. Każdy, kto zapozna się bliżej z taką książką, szybko się jednak zorientuje, że jest nie tylko koszmarnie droga (ok. 200 złotych za tom), ale na dodatek zajmuje bardzo dużo miejsca na półce. Pan Tadeusz to 6 wielkich tomów! Co więcej, poza szczególnymi wyjątkami czytelnicy wcale nie mają ochoty wypożyczać w bibliotece publicznej książek w tym formacie. Przeciętny niewidomy młody człowiek najczęściej zapoznaje się z lekturami w wersji audio, za pomocą ściąganych na telefon plików. Owszem, do celów edukacyjnych wykorzystuje także wydawnictwa w alfabecie Braille’a, ale zupełnie wystarczają te, którymi dysponują biblioteki ośrodków specjalnych.
Warto pamiętać, że osoby z dysfunkcją wzroku mają w Polsce bezpłatny dostęp do plików z książkami. Do ich dyspozycji są ogromne zbiory dla niewidomych Głównej Biblioteki Pracy i Zabezpieczenia Społecznego. Ze względu na prawa autorskie, istnieje tylko (aż) jedno ograniczenie: dostęp do plików mają jedynie osoby z orzeczeniem o niepełnosprawności. Nie ma go natomiast bibliotekarz będący osobą widzącą. Może więc pokazać czytelnikowi, jak korzystać z zasobów biblioteki (warto nauczyć się tej ścieżki), ale sam nie może pobierać książek.
Jest jeszcze jedno miejsce, do którego warto odsyłać najmłodszych czytelników z niepełnosprawnością wzroku – Wypożyczalnia Książek Dotykowych przy Specjalnym Ośrodku Szkolno‑Wychowawczym dla Dzieci i Młodzieży Niepełnosprawnych w Lublinie, stworzona i prowadzona przez laureatkę Orderu Uśmiechu, Bożenę Kazanowską. W tej chwili Biblioteka dysponuje około tysiącem pięknych, ręcznie wykonanych książek dotykowych. Takie publikacje to z jednej strony tekst pisany za pomocą dużego, czarnego druku oraz alfabetu Braille’a, z drugiej zaś ilustracje przestrzenne, wykonane za pomocą starannie wybranych materiałów, dzięki czemu dotykany miś jest miękki, a śnieg skrzypi pod palcami. Umowa z Pocztą Polską sprawia, że osoby niewidome mogą otrzymywać (i odsyłać) przesyłki z książkami bezpłatnie.
Czy to wszystko oznacza, że biblioteka publiczna powinna pozostawić sprawę książek dla osób z niepełnosprawnością bibliotekom specjalistycznym? Wcale nie! W Bibliotece rabczańskiej obok audiobooków zakupiono książki z dużą czcionką, które okazały się strzałem w dziesiątkę. Korzystają z nich bardzo chętnie nie tylko osoby słabowidzące, ale także rosnąca grupa osób starszych, których wzrok pogarsza się z wiekiem.
Bardzo udanym zakupem okazały się szyte z tkanin o różnej fakturze książki sensoryczne, które służą nie tylko czytelnikom z niepełnosprawnością wzroku, ale także z niepełnosprawnością intelektualną oraz są uwielbiane przez wszystkie przedszkolaki.
Innym trafionym pomysłem okazały się wydawnictwa specjalne dotyczące Rabki i okolic. Wyszliśmy z założenia, że w dostarczeniu takich informacji nie wyręczy nas żadna biblioteka specjalna. Udało nam się pozyskać tyflograficzne mapy najbliższych parków narodowych: Gorczańskiego i Pienińskiego. Takie mapy są bardzo drogie, ale swego czasu zostały wykonane przez Towarzystwo Opieki nad Ociemniałymi w Laskach, dzięki dofinansowaniu z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Każdy z polskich parków narodowych ma taką mapę, warto więc zapytać, czy nie dysponują dodatkowymi egzemplarzami, które mogłyby przekazać bibliotece.
Postanowiliśmy też stworzyć własne publikacje. Zaczęło się od tyflograficznego schematu uzdrowiska z zaznaczonymi najważniejszymi obiektami. Największą trudność sprawiał nam wybór: jest tyle ciekawych miejsc, które chciałoby się pokazać i opisać! Jednak, jak fachowo podkreślał Marek Jakubowski, ograniczenie jest w tym wypadku warunkiem sukcesu. Osoba z niepełnosprawnością dłużej zapoznaje się z treścią mapy. Więcej czasu zabiera jej też przemieszczanie się – dlatego opisywane miejsca powinny być blisko siebie, możliwe do odwiedzenia podczas spaceru trwającego około godziny. I co najważniejsze, muszą to być miejsca autentycznie interesujące, bo nikt nie lubi się nudzić. W przypadku osób z niepełnosprawnością wzroku ważne jest, by można było czegoś dotknąć albo coś poczuć. Dlatego zrezygnowaliśmy z opisywania powszechnie lubianego pomnika świętego Mikołaja stojącego na wysokim cokole, a skupiliśmy się na fontannie otoczonej rzeźbami słoni, które można pogłaskać po trąbach. Takim regułom wyboru znakomicie odpowiadała również tężnia solankowa będąca centralnym punktem i sercem uzdrowiska. Nie dość, że można dotknąć tarninowych witek, po których spływa solanka, to jeszcze można poczuć specyficzny zapach… Opracowywanie mapy było dla nas wspaniałą szkołą empatii i patrzenia na rzeczywistość z punktu widzenia osób postrzegających ją inaczej niż my. W rezultacie powstał schemat, na którym w alfabecie Braille’a i Kleina oznaczono najważniejsze punkty oraz umieszczono kody QR zakotwiczone na stronie internetowej Biblioteki, które umożliwiają odsłuchanie napisanych prostym językiem informacji o każdym z miejsc. Schematy zostały wydrukowane w wersji wypukłej, na „papierze puchnącym” oraz umieszczone na stronie internetowej, tak by zainteresowane osoby mogły je wydrukować same – wszystkie ośrodki dla osób niewidomych mają wygrzewarki do druku wypukłego.
Kolejny pomysł dotyczący powiększenia zbiorów podsunęły nam osoby z niepełnosprawnością intelektualną. W ich przypadku lepiej od wszelkich opisów działają wiersze, które dzięki rytmowi, rymom i syntezie właściwej poezji wpadają do ucha i głowy, zachęcają do powtarzania i „czytania uczestniczącego”. Postanowiliśmy więc wybrane przez nas i umieszczone na schemacie tyflograficznym miejsca przedstawić za pomocą krótkich wierszyków. A ponieważ zależało nam, żeby to była prawdziwa poezja, a nie „rymowanki”, zaprosiliśmy do współpracy wybitnego poetę Wojciecha Bonowicza. Powstało dziewięć krótkich wierszy. Zilustrował je prostą, wyraźną kreską komiksową Tomasz Samojlik. Tym sposobem powstała bardzo ładna książeczka: wyraźne ilustracje, kontrasty, duża czcionka i tekst alternatywny, czyli wykorzystujący ikony (to dla osób, które mają problem z mówieniem). 500 egzemplarzy książeczki wydrukowaliśmy sami, a równocześnie umieściliśmy pliki na stronie internetowej Biblioteki, by każdy zainteresowany mógł mieć do nich dostęp w dowolnym czasie i miejscu.
Na bazie wierszyków powstało również dziewięć książeczek dotykowych. Tekst wierszy zapisany został dużą czarną czcionką (dla słabowidzących) oraz alfabetem Braille’a (dla niewidomych), natomiast ilustracje to małe dzieła sztuki: jest tam mała huśtawka na łańcuszkach, aparat filmowy z obracającą się korbką, a przy wierszu o tężni – prawdziwe gałązki tarniny. Szybko się okazało, że książki pisane prostym językiem, dotykowe i sensoryczne spotykają się z entuzjazmem wszystkich odwiedzających Bibliotekę czytelników: dużych i małych. Stały się punktem wyjścia do wielu warsztatów integracyjnych i zachęciły dzieci widzące, by podobne książeczki robić samemu, a niewidomi koledzy okazywali się w takich razach niezastąpionymi ekspertami.
Bardziej skomplikowana okazała się sprawa przygotowania wydawnictw dla osób z niepełnosprawnością słuchu. Panuje powszechne przekonanie, że takie osoby wprawdzie nie słyszą, ale przecież potrafią sobie przeczytać… Owszem, spora część potrafi. Ale czytanie w języku polskim wymaga od nich podobnego wysiłku, jak od przeciętnego Polaka czytanie w obcym języku. Pierwszym językiem Głuchych jest Polski Język Migowy. To piękny, pełen niuansów język, w którym powstaje bardzo interesująca kultura. Postanowiliśmy więc w tym języku stworzyć filmy o wybranych przez nas dziewięciu najważniejszych miejscach w Rabce. Jak wyszło – każdy może zobaczyć na stronie internetowej Biblioteki – zostały one umieszczone w zakładce „O Rabce” (https://biblioteka.rabka.pl/o-rabce/). Dzięki filmom Głusi i słyszący – migany tekst jest czytany przez lektora – mogą dowiedzieć się sporo o uzdrowisku, a na dodatek ci ostatni mają okazję przekonać się, jak wiele można wyrazić za pomocą mimiki i gestów.
Dzięki rozmowom z Głuchymi, dowiedzieliśmy się, że istnieją zbiory, z których bardzo chętnie skorzystaliby: to gry planszowe. Głusi są znakomitymi graczami. Biblioteka zakupiła zatem kilkadziesiąt gier i okazało się, że to świetna forma zaproszenia nowych użytkowników, a zarazem szansa na prawdziwą integrację, o czym napiszę niżej.
Funkcję podobną do gier pełnią w Bibliotece puzzle. Można się nimi bawić samemu lub w grupie, na wyższym lub niższym poziomie skomplikowania. Do zabawy można znakomicie włączyć osoby z niepełnosprawnością intelektualną i autystyczne, które świetnie sobie radzą z układaniem i bardzo lubią to robić.
Oferta – klucz do integracji
Celem wszystkich poszukiwań, działań i zakupów jest stworzenie oferty, która sprawi, że osoby z niepełnosprawnościami będą mogły korzystać z biblioteki razem z pozostałymi czytelnikami. Oczywiście można, i jest to stosunkowo proste, stworzyć zajęcia przeznaczone dla jednorodnej grupy uczestników. Ale najciekawiej jest, gdy uda się stworzyć sytuację, w której osoby o rozmaitych predyspozycjach robią coś razem, uzupełniając się i poznając nawzajem. Jednym słowem, chodzi o autentyczną integrację, w której liczy się wkład wszystkich uczestników.
Formą, która pozwala zgromadzić najbardziej różnorodną grupę odbiorców, jest spotkanie z interesującą dla nich osobą. W naszym przypadku było to tłumaczone na Polski Język Migowy spotkanie z Anną Dymną. Ze względu na wielką rozpoznawalność gościa, zarówno jako aktorki, jak i osoby zaangażowanej w działania na rzecz osób z niepełnosprawnościami, spotkanie z nią zgromadziło prawdziwy tłum, w tym oczywiście Głuchych i Niewidomych. Bardzo interesujące było spotkanie z autorką głośnej książki Głusza, Anną Goc. Zjawili się na nim Głusi, ponieważ dotyczyło najważniejszych dla nich spraw. Zjawili się też słyszący, dla których była to, często pierwsza w życiu, okazja wejścia w świat niesłyszących. I trzeba to sobie jasno powiedzieć: takiego efektu integracji nie udałoby się osiągnąć, gdyby bohaterem spotkania była osoba znana jedynie w środowisku literackim – najwybitniejszy nawet pisarz. Moglibyśmy się na takim spotkaniu spodziewać osób niewidomych, które znałyby jego książki w formie audio, natomiast znacznie trudniej byłoby zainteresować Głuchych.
Bardzo atrakcyjną formą integracji są wszelkie warsztaty, podczas których działa się razem. W ramach projektu „Biblioteka otwarta” staraliśmy się, żeby grupy warsztatowe były zawsze grupami mieszanymi. Zespoły złożone z dzieci widzących i niewidomych tworzyły wspólnie audiobooki. W grupach dzieci słyszących i niesłyszących wykonywano wspólnie prace plastyczne. Dzieci z niepełnosprawnością intelektualną bawiły się wspólnie z dziećmi z przedszkola publicznego na interaktywnej podłodze. Najciekawsze jednak były zajęcia, podczas których młodzież z niepełnosprawnościami uczyła nowych umiejętności swoich kolegów ze szkół masowych. Dzieci Głuche z klubu planszówkowego wyjaśniały reguły gry i zorganizowały turniej gier planszowych, natomiast dzieci niewidome uczyły swoich widzących kolegów czytania za pomocą palców i tworzenia książek dotykowych.
Bardzo ważną sprawą jest trwałość stworzonej oferty, by możliwe było jej utrzymanie, gdy skończą się pieniądze związane z realizowanym projektem. Gwałtowne przerwanie rozpoczętych działań rodzi wielkie rozczarowanie wśród już pozyskanych odbiorców. Trzeba o tym pamiętać, kupując nowy sprzęt i wydawnictwa. Zawsze warto zadać sobie pytanie: czy i jak będziemy w stanie samodzielnie wykorzystać je po zakończeniu finansowania? Realizując projekt „Biblioteka otwarta”, zaprosiliśmy do współpracy artystów, którzy przygotowali i przeprowadzili świetne zajęcia integracyjne. We wszystkich przypadkach Biblioteka zakupiła prawa do scenariuszy, a pracownicy starannie obserwowali realizacje, tak by mogli sami poprowadzić podobne zajęcia w przyszłości. Gorzej sprawa wygląda w przypadku kontynuowania spotkań ze znanymi twórcami, gdy konieczne jest pokrycie kosztów honorarium, noclegu, podróży i ewentualnego tłumaczenia na Polski Język Migowy. Takich wydatków nie da się ponieść z wyprzedzeniem. Jedynym rozwiązaniem dla instytucji, która chce je kontynuować, jest poszukanie nowego finansowania. Ze względu na utrzymanie pozyskanych czytelników naprawdę warto się o to postarać.
Internet i technologie
Rozwój technologii doprowadził do prawdziwego przełomu w życiu osób z niepełnosprawnościami. Chcąc trafić do nich z ofertą biblioteczną, trzeba koniecznie brać to pod uwagę. Osoba niewidoma jest w stanie zapoznać się z dowolnym tekstem, o ile zapiszemy go w pliku tekstowym (Word), a nie jako obraz (PDF). Niewidomi mają świetnie wyćwiczony słuch i potrafią rozumieć tekst odtwarzany (przez syntezatory mowy) w bardzo dużym przyspieszeniu. Zapoznanie się z książką nie zajmuje im więc dużo czasu.
Głusi bardzo chętnie korzystają z informacji w formie filmików, na których obecny jest tłumacz Polskiego Języka Migowego. Jeśli nawet nie skorzystają z przedstawianej w ten sposób oferty czy zaproszenia na wydarzenie, to docenią, że instytucja, która dba o zapewnienie dostępności, traktuje ich poważnie. W przypadku wizyty osoby głuchej w instytucji można łatwo za pomocą smartfona połączyć się z tłumaczem Polskiego Języka Migowego (warto umówić się na współpracę z kilkoma tłumaczami i mieć pod ręką ich numery telefonów) i odpowiedzieć na wszystkie jej potrzeby. Oczywiście wersja idealna to znający Polski Język Migowy pracownik biblioteki. Kursy językowe dofinansowane są w 90%, więc warto się zapisać i poznać język, którego znajomość staje się coraz bardziej potrzebna.
Instytucje publiczne, w tym biblioteki, mają obowiązek dostosowania swojej strony internetowej do potrzeb osób z niepełnosprawnościami. Zwykle osoby, które zajmują się tworzeniem stron, znają zasady dostępności: możliwość powiększenia czcionki, zastosowania kontrastów, tekstów pisanych prostym językiem czy informacji w Polskim Języku Migowym. Istnieją też stosowne walidatory (http://wcag.stowarzyszenie.edu.pl/mod/page/view.php?id=149), za pomocą których możemy sprawdzić, czy nasza strona faktycznie spełnia wszystkie wymogi.
Oczywiście, można wdrożyć wszelkie obowiązujące w Internecie rozwiązania, a równocześnie odbiorca dalej ma wrażenie, że instytucja działa po najmniejszej linii oporu i biernie wywiązuje się z narzuconego obowiązku dostępności. Bo żadne przepisy nie zastąpią życzliwości, otwartości i zaciekawienia drugim człowiekiem.
Z mojego punktu widzenia cenny i otwierający najciekawsze perspektywy jest wymóg, by zarówno na stronie internetowej, jak i wewnątrz biblioteki nie wydzielać sztucznie stref i materiałów dla osób z niepełnosprawnościami, tylko oferować je łącznie z treściami przeznaczonymi dla pozostałych czytelników. Na stronie rabczańskiej Biblioteki znajduje się zakładka „O Rabce”. Można tu znaleźć filmik tłumaczony na Polski Język Migowy, teksty pisane prostym językiem i tyflograficzny schemat z kodami QR umożliwiającymi odsłuchanie tekstu o wybranych miejscach w uzdrowisku. Wszystkie sposoby komunikacji traktowane są jako równorzędne. I okazuje się, że z materiałów dostosowanych dla osób z niepełnosprawnościami równie chętnie korzystają czytelnicy bez dysfunkcji. A więc dobrze wykonane, interesujące materiały łączą, a nie dzielą. Podobnie jest z nagranym przez nas filmikiem, w którym znany ociemniały tiktoker, Sebastian Grzywacz, oprowadza po rabczańskiej bibliotece (https://youtu.be/s3fUEDa1aJw). Dla niewidomych jest to zestaw cennych informacji o ofercie bibliotecznej. Dla widzących to możliwość zorientowania się w potrzebach osób niewidomych i nowoczesnych sposobach ich zaspokajania. A przy okazji okazuje się, że wiele rozwiązań pierwotnie przeznaczonych dla osób z niepełnosprawnościami doskonale się sprawdza wśród ogółu czytelników.
Język
Realizacja projektu związanego z dostępnością, liczne kontakty z osobami z niepełnosprawnościami i ekspertami, którzy pracują na ich rzecz, podważa stereotypy i skłania do ponownego przemyślenia naszego spojrzenia na świat i siebie samych. Widać to wyraźnie w sferze języka. Mówimy o osobach z niepełnosprawnością (nie niepełnosprawnych). A jak określić całą resztę populacji? Czy ktokolwiek może o sobie z czystym sumieniem powiedzieć, że jest absolutnie „pełnosprawny”? Wszyscy znamy wiele przykładów osób z niepełnosprawnościami, które żyją dużo pełniejszym życiem niż niejedna osoba bez stwierdzonych dysfunkcji. Odchodzimy od używanego przez lata określenia „głucho-niemi”, które odbierane jest przez Głuchych jako obraźliwe, ponieważ posiadają pełen niuansów i znaczeń Polski Język Migowy. Różni się od powszechnie używanego języka fonicznego, ale wcale nie jest od niego gorszy. Staliśmy się dużo bardziej ostrożni w określaniu ludzi z niepełnosprawnością intelektualną. Życie pokazało, że jest wśród nich wielu geniuszy, czasem w sensie intelektualnym, czasem w sensie emocjonalnym: potrafią dawać dużo więcej miłości niż niejedna osoba uważająca się za „będącą w normie”. Co to jest „norma”? Jesteśmy różni, mamy różne talenty i każdy wnosi do społeczności coś oryginalnego. Było to znakomicie widać na warsztatach integracyjnych w Bibliotece. Może jeśli nauczymy się doceniać swoje unikalne możliwości i solidarnie działać w małych grupach, będziemy umieli przenieść to na szersze forum? Może to jest pomysł na lepszą przyszłość?